Czy powinniśmy obawiać się Żabrołaka? Czy rację mają ci, którzy odrzucają lęk przed Żabrołakiem jako istotą baśniową, nierealną? Czy jednakowoż nie należy wyposażyć się w miecz na żabrołaki, żarłacny miecz?
Pytam niebłaho, pytam, w jaki sposób hierarchizujemy, o szanowni, fikcje, w których żyjemy, które nas otaczają. Dlaczego – jak sądzę – kreacja Lewisa Carrolla wydaje nam się dalsza od rzeczywistości niż powinność udziału w demokratycznych wyborach? Dlaczego miliony naśladują (nie wartościuję, nie szydzę z) Justina Biebera, a nie obawiają się Dziabdziaba?
Jest oczywiście kilka prostych odpowiedzi, którymi uraczy mnie spec od mediów tenpawlak. Ale nie do końca w tym rzecz, mnie tylko nurtuje, mnie martwi, czemu tak rzadko, dlaczego nigdy prawie nie stawiamy sobie nawet pytania o zasadność nabycia żarłacnego miecza.
Wszystkim borolągwom i chrząszczurom, które głupysznie oddzielają rzeczywistość od reszty grubokraczną kreską, ten song dedykuję. A Donovan jeszcze będzie niedługo, w większej dawce.
Błyszniało – szlisgich hopuch świr Tęczując w kałdach świtrzem wre, Mizgłupny był borolągw hyr, Chrząszczury wlizły młe. Żabrołak kąsa chwytem szczęk – mój synu – szponów cięć się strzeż! Dziabdziaba bój się! Budzi lęk Bandaper, skroźny zwierz! Żarłacny miecz wziął w dłoń i wciąż Człowroga tropem dążył wraz Aż skrywszy się, gdzie Tumtumu pnie, Zadumał jakiś czas. Wtem jak w uffnieniu myśli wstał: Żabrołak z płogniem w oku wżdy Przez tłuszczy gwiszcząc drze się zwał, Burklotem idąc grzmi! Raz-dwa! Raz-dwa! Na wskroś! Na wskroś! Żarłacny miecz tnie ściachu-ciach! Gdy ścierwem legł, wziął jego łeb W dom galopyszniąc gna! Tyś żabrołaka zrąbł! Pójdź zaś W ramiona me promieńcze cny! O chwielbny dniu! Hej-ho! Hej-lu! Chichrypiał rad przez łzy. Błyszniało – szlisgich hopuch świr Tęczując w kałdach świtrzem wre, Mizgłupny był borolągw hyr, Chrząszczury wlizły młe.
Lewis Carroll, „Jabberwocky”, tłum. Janusz Korwin-Mikke
REYTAN!!! A Z NIŻ W JEDYNY SŁUSZNY TŁUMACZEŃ WCZYTAJ SIĘ:
Żabrołaki
Robert Stiller
Był czas mrusztławy, ślibkie skrątwy
Na wałzach wiercząc świrypły,
A mizgłe do cna boroglątwy
I zdomne świszczury zgrzypły.
Mój synu, Żabrołaka się strzeż
Co szponem drze, w paszcz chapa!
I dziubdziuba się bój! Zgroźliwego też
Unikaj Bandrochłapa!
Swój miecz żarłacki jąwszy w dłoń,
Na wrażych śmiardłków żarty
Szedł w noc, trwał w dzień o pampamu pień
W ychliwych myślach wsparty.
A w myślach onych trwiąc, czuj duch!
Żabrołak z płogniem w oku
Świszłap! I brnie przez tołszczy pnie
I grzbyka nań w pokroku.
Raz, dwa! Raz, dwa! Rąb klingo zła,
Żarłacka, opak zbrodom!
Na śmierć go w ziem! I zrąbł, i z łbem
Pogalopysznił do dom.
Tyś żabrołaka zrąbł? Pójdź, pójdź,
Promieńcze, w me objęcia!
O, świękny dniu! Wycz hej! Wycz hu!
Krztuchotał do dziecięcia.
Był czas mrusztławy, ślibkie skrątwy
Na wałzach wiercząc świrypły,
A mizgłe do cna boroglątwy
I zdomne świszczury zgrzypły.
Rejtan od razu… 🙂 De gustibus…
Wyboru można dokonać tu na przykład:
http://home.agh.edu.pl/~szymon/jabberwocky.shtml
Dla mnie JKM się najlepiej wśpiewuje i jest mniej od Stillera efekciarski (subiektywne wrażenie).