Lustereczko, powiedz przecie

Lustereczko, powiedz przecie

Jamie McDermott musi być człowiekiem wyjątkowo niepraktycznym. Po cóż bowiem dzielić się apanażami z koncertów i płyt z aż tyloma osobami? I to w czasach kryzysu!

The Irrepressibles obecnie tworzy dziesięcioro muzyków. Już choćby przez wzgląd na to, są zjawiskiem nietypowym w dzisiejszym światku muzycznym. Nietypowy jest również moment ich debiutu – pierwszą płytę długogrającą grupa wydała po 8 latach od jej założenia. Co prawda wcześniej zespół nagrał minialbum „From the Circus to the Sea” z muzyką stanowiącą ścieżkę dźwiękową do filmu „Forgotten Circus” Shelly Love  oraz singiel – „In Your Eyes”, ale dopiero wydany w styczniu 2010 r. „Mirror Mirror” to pełnoprawny album.

Irrepressibles istnieją od 2002 r., można zatem domniemywać, że raczej to nie chęć zrobienia szybkiej kasy napędzała dotychczasową działalność muzyków. Nawiasem mówiąc słowa „muzyk” czy „zespół” w tym przypadku nie do końca oddają charakter ich aktywności artystycznej. Koncerty Brytyjczyków (zespół został założony w Londynie) to właściwie przedstawienia, w których równie ważną rolę jak sama muzyka odgrywają kostiumy, scenografia, ruch.

Zazwyczaj raczej nieufnie odnoszę się do artystowskich projektów muzycznych. Wietrzę w nich hochsztaplerkę, efekciarstwo i podstęp. Zasadniczo uważam,  że dobra muzyka broni się sama, bez dodatkowego sztafażu, ale… z drugiej strony stoję też na stanowisku, iż najciekawsze rzeczy rodzą się zazwyczaj na styku gatunków i rodzajów sztuki. Często odległych w czasie i formie. Nawiasem mówiąc wielu twórcom prawda ta wydaje się zbyt oczywista. Zapominają, że nie wystarczy mieszać – trzeba jeszcze znaleźć odpowiednie proporcje. W efekcie powstaje wiele kompletnie niestrawnych artystycznych mikstur.

Pierwszy longplay The Irrepressibles jest strawny. Choć nie do końca kupuję całą tę jego teatralną otoczkę, nawet mnie ona niespecjalnie drażni. Właściwie, to w ogóle mnie nie drażni – wręcz prowokuje ten rodzaj sympatii, jaką budzili we mnie zawsze wędrowni artyści. Może dlatego, mimo że krytycy i znawcy piszą o Irrepressibles jako „orkiestrze performatywnej” (performance orchestra), dla mnie są po prostu kampową trupą muzyczną.

(Per)former member i niewątpliwie oś całego przedsięwzięcia to wspomniany wcześniej Jamie McDermott – wokalista, gitarzysta, kompozytor, autor tekstów i dyrektor artystyczny. Postać niewątpliwie charyzmatyczna i mająca największy wpływ na większość spraw związanych z działalnością grupy. Na liście płac znajdują się też: Sarah Kershaw (pianino/klawesyn/organy), Jordan Hunt (skrzypce), Charlie Stock (altówka), Nicole Robson (wiolonczela), Sophie Li (kontrabas), Sarah Tobias (klarnet), Olivia Duque (obój/rożek angielski), Rosie Reed (flet) oraz Jamil Reyes (perkusjonalia). Niemało osób, jeszcze więcej instrumentów…

„Mirror Mirror” składa się z 12 utworów, które powstawały na przestrzeni wielu lat i były wcześniej wykorzystywane w kilku przedstawieniach. Kompozycyjnie stanowi jednak spójną, przemyślaną całość.

Nie jest to z pewnością album dla czerpiących satysfakcję ze zmagania się z dźwiękami. Wchodzi lekko. Właściwie wszystkie utwory są bardzo melodyjne i wpadające w ucho. Bez trudu mógłbym wskazać kilka będących potencjalnymi kandydatami na single: „My friend Jo”, „In your Eyes”, „Forget the past” „Nuclear skies” czy „In This Shirt”. Jednocześnie płyta ta jest także doskonałym przykładem na to, jak bezsensowne są czasem wszelkie klasyfikacje gatunkowe, a wrzucenie jej do szufladki z rockiem, popem, wodewilem albo klasyką tak naprawdę niewiele o niej mówi.

Niewątpliwym atutem „Mirror Mirror” jest głos McDermotta. Jego maniera wokalna (często śpiewa charakterystycznym, rozedrganym falsetem) budzi oczywiste skojarzenia z Antonym Hegarty’m (są zresztą dobrymi znajomymi). Nie mamy tu jednak do czynienia ze zwykłą podróbką. Mimo że darzę sentymentem niektóre z nagrań z udziałem Antony’ego, wolę bardziej ofensywny sposób śpiewania Brytyjczyka, który po prostu potrafi zrobić z głosem więcej.

Najsłabiej (co nie znaczy, że słabo) na płycie wypadają aranżacje, choć wydawać by się mogło, że bogate instrumentarium daje wyjątkową okazję, wręcz prowokuje, do eksperymentów. Niestety pod tym względem Irrepressibles są dość konwencjonalni i raczej rzadko czymś zaskakują. Trudno powiedzieć, w jakim stopniu jest to efekt narzuconej przez McDermotta koncepcji albumu, a ile w tym po prostu umiejętności wykonawców. Faktem jest, że brak mi na „Mirror Mirror” tej odrobiny szaleństwa, która „robi różnicę” i czyni muzykę niepowtarzalną.

Jest jednak w twórczości Irrepressibles jakaś siła przyciągania. Może to ten specyficzny, charakterystyczny dla kampu rodzaj kiczu? Mimo pewnych zastrzeżeń zwyczajnie lubię tę płytę. Słucham jej już od miesiąca i zamierzam wracać do niej w przyszłości. Tak, „Mirror Mirror” jest kiczowata, ale to kicz… w bardzo dobrym guście. 😉

The Irrepressibles „Mirror Mirror” 2010 (4/5)

10 komentarzy to “Lustereczko, powiedz przecie”

  1. minio pisze:

    Beznadziejny artykuł nie czytajcie go!
    W skrócie jak politycy – jestem za a nawet przeciw ;/

  2. izka pisze:

    A ja tam przeczytałam z zainteresowaniem i przyjemnością. Fajnie, że ktoś w Polsce zauważył The Irrepressibles. Moim zdaniem na to zasługują. Pozdrowienia z Manchesteru!

  3. ddqip pisze:

    Będąc podczas drugiego odsłuchu polecam.

  4. dragonfly pisze:

    Pierwsze słuchanie, zainicjowane telewizyjną reklamą samochodu. Bardzo podoba mi się głos wokalisty. Muzyka smętna, wykonanie melancholijno-patetyczne – czyli z niezrozumiałych powodów coś co lubię

  5. marcelino pisze:

    to zobaczcie to: http://www.youtube.com/watch?v=lapDPCc26ao&feature=grec_index

    czyli spełnienie moich artystycznych marzeń

  6. Marcelloni pisze:

    Polecam również to: http://www.youtube.com/watch?v=FNZq0uMvNXo

    jako fragment całkiem ciekawego filmu krotkometrażowego, który już obejrzałem w całości.

    • gRamofan pisze:

      no akurat do tego klipu („In This Shirt”) jest link również w tekście. o samym filmie („Forgotten Circus”) też wspominam 😉

Skomentuj ddqip Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *