Kwaśno-przaśni

Kwaśno-przaśni

„Czerwony kabriolet, Vespa, koncert na plaży, Titus w hełmie na rowerze – to wszystko i jeszcze więcej znajdziecie w najkwaśniejszym z kwaśnych klipów, który Wami wstrząśnie i zamiesza – zapewniają muzycy Acid Drinkers” – to fragment zapowiedzi klipu promującego najnowszy krążek „Kwasożłopów”. Ponieważ mam sentyment do Acidów, to po takiej zapowiedzi – postanowiłam, że poświecę im swój bezcenny czas.

Obejrzawszy produkt Take One Studio, minę miałam kwaśną, ale chyba nie o ten rodzaj skwaszenia Acidom chodziło. To, co zobaczyłam, było złe. Bardzo złe. Faktem jest, że w kraju nad Wisłą chyba jeszcze nie opanowano sztuki robienia dobrych klipów. Przykładem jest choćby ten okrzyknięty skandalem roku przez PR-owców Nergala -który wypada mniej więcej tak, jak skandaliczny, kultowy już horror „Wilczyca” (raczej na korzyść Wilczycy!). Bo i u Behemota bardziej śmieszno niż straszno.

Wracając jednak do klipu Acid D., domyślam się, że chodziło o efekt, w którym widz wie, że twórcy nawiązują do produkcji kina klasy B. Jednak tu zaczynają się schody. Bo żeby zrobić dobry pastisz, trzeba się nieco do tego przyłożyć, a i trzeba tej przysłowiowej iskry bożej – czego Take One studio zabrakło. Pomimo głosów, że klip nawiązuje do „Death Proof” Q. Tarantino, to jest to dla mnie takiego rodzaju nawiązanie, jak porównywanie Piotra Rubika do Mozarta.Wiadomo, że Rubik jest ten bardziej cool…

Żeby jednak nie wyszło, że znęcam się nad Take One Studio i Acid Drinkers – muszę szybko wyjaśnić, że nie jest to jedyny zły polski wideoklip, jaki udało mi się do tej pory zobaczyć. To wideo dało mi jedynie asumpt do tego, by znów zadać sobie pytanie – co tak naprawdę przesądza o tym, że większość rodzimych produkcji jest słaba? Zła realizacja, słabe scenariusze, kiepski sprzęt, brak wyobraźni i polotu? Oprócz naprawdę nielicznych wyjątków, które ogląda się dobrze i bez zażenowania większość wypada straszliwie siermiężnie.

Powracając do promocyjnego numeru Acid.D… Ciekawi mnie powód nagrywania zajebistego numeru „Love Shack” w podobnej konwencji jak The B-52s, a jedynie przy użyciu głośniejszego sprzętu? Może chodziło muzykom o to, by nikt nie miał wątpliwości, o jaki numer chodzi. Nie wiem…

Domyślam się jednak, że cała koncepcja na ostatnią płytę jest taka, że „Kwasy” po prostu chcą sobie teraz poodcinać kupony od tego, co w przeszłości zrobili oni sami i inni. I chcą trochę, tropem choćby Maleńczuka, wcisnąć się na chwilę w tak zwany mainstream. Kto wie – możne taka właśnie strategia zaowocuje tym, że obok KULTU i T.Love – ACID D niedługo dołącza do stałego składu juwenaliów i imprez promujących otwarcie kolejnego supermarketu. Być może o to tu właśnie chodzi. I ja to rozumiem, bo nie ma lekko i każdy chce żyć. Ale po co robić coś, co – jak powiedział Stanisław Anioł – jest jak przysłowiowe gówno w lesie? Może po to, by powstał ten tekst… Mam nadzieję jednak, że to tylko chwilowy kaprys „Kwasożłopów”, po którym tak dobrej klasy muzykanci zaskoczą nas czymś naprawdę kwaśnym!

PS. Co do TAKE ONE STUDIO… take another one 🙂

2 komentarze to “Kwaśno-przaśni”

  1. tenpawlak pisze:

    A może to po prostu tak ma być? AcidDrinkers są na takim etapie grania, że ten teledysk idealnie pokazuje ich aktualny poziom (klasę B), a Behemoth gra taką muzykę, którą zawsze podejrzewałem o naiwność połączoną z pretensjonalizmem opartym na trywialnym skandalizowaniu religią i antyreligią.

    A dlaczego nie ma dobrych teledysków? Bo robi się je na przymus i nie ma na nie kasy, a więc nie ma np. scenarzystów.

    A i zespoły nie są łatwe we współpracy, kiedyś reżyser Łukasz Zadrzyński (np. Chłopaki nie płaczą T.Love) dużo na ten temat mówił, może znajdziesz gdzieś w sieci.

    Ale jest Yach Festiwal. I tam pokazują, że nie jest tak źle.

    Choć ja tego nie widzę…

  2. doman pisze:

    Ja odniosę się do Behemota. Teledysk Nergala i spółki nie był pierwszym teledyskiem tego typu ale pierwszym w którym wykorzystano wyższy budżet. Dodatkowo, fakt, że Nergal prowadza się z Dodą i jest na okładkach tabloidów ludzie nie słuchający tego typu muzyki postanowili zobaczyć z czym to się je i lekko ich zatkało. Jeżeli chodzi o sam teledysk to zestawiając go z innymi tego typu klipami nagrywanymi na świecie to Polacy nie mają się czego wstydzić.

    Dodam tylko, że utworem który tak poruszył Polskie środowisko był „Ov Fire And The Void”.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *