Bad Religion / The Dissent of Man

Bad Religion / The Dissent of Man

Pojawiają się tu, a nawet – słowo daję! – ówdzie opinie, że Bad Religion grają punkowe szanty, powtarzają się, że to żaden punk właściwie. Kogo jednak przy zdrowych zmysłach, przede wszystkim o zdrowym zmyśle słuchu, obchodzą opinie z jakiegoś „ówdzie”. Z takim właśnie nastawieniem oraz zdrowym, obiektywnym nastawieniem bezkrytycznego fana z 15-letnim stażem przystąpiłem do przesłuchiwania najnowszej płyty Bad Religion – „The Dissent of Man”. I cóż się okazało? Otóż okazało się, że BR znowu nagrali monotonną płytę z punkowymi szantami. O, przepraszam, jakiś bęcwał dorwał się do klawiatury. No, już go na szczęście nie ma. Zatem żarty na bok i powiedzmy sobie wprost, że dziadkowie obchodzący właśnie 30-lecie działalności nagrali jedną ze swoich najlepszych płyt. Nagrali wykorzystując dwa dość proste (rzeczywiście od lat powtarzane) patenty: wybitnie chwytliwe melodie i niegłupie teksty. I jak na ojców melodyjnego punk rocka przystało (no dobra, wiem, że wcześniej byli też The Ramones, którym przy tej okazji składam wyrazy szacunku), po ojcowsku porozstawiali konkurencję po kątach. Chociaż mówienie o jakiejkolwiek konkurencji w przypadku tych mistrzów świata sensu większego nie ma. In the immortal words of Lucjan Pavarotti: „Na kolana chamy!”.

A do płyty wracając, mamy tu 15 numerów, które łącznie trwają niewiele ponad 40 minut. Same petardy. Jedne dynamiczne i szybkie, inne utrzymane w średnich tempach, ballady z gitarą akustyczną w tle, albo nawet (O, jeju, mój jeju!) rzeczy jawnie popowe. Tak, tak są i takie (polecam „Turn Your back on me” czy zamykający płytę „I won’t say anything”). Każdy wybierze sobie swoje ulubione, dlatego wyróżniał żadnych utworów nie będę. Zapewnić mogę o tym, że całość wchodzi pięknie już podczas pierwszego przesłuchania, nudzić się nie zdążymy (przypomnę – 40 minut całość!), a melodie tłuką się po głowie długo po wyłączeniu muzyki. I to ja lubię, to ja rozumiem. I pewnie Wy również polubicie.

Na koniec, zastanawiając się nad oceną, miałem zaordynować 4 – 4,5 gwiazdki (wysoko, ale żeby nie przesadzić z oceną tak świeżego materiału), ale z drugiej strony, co się będę ograniczał. Mocna piątka.

(5/5)

One Response to “Bad Religion / The Dissent of Man”

  1. pnd pisze:

    Pod wpływem tej recenzji posłuchałem tej płytki. Dwukrotnie. No nie jest to jednak moja muza, choć urok jakiś ma. Myślę jednak, że to materiał dość konkretnie zaadresowany i nie każdy takie granie łyka. Jak dla mnie maks trójeczka, choć na koncercie pod jakieś pogo pewnie by podeszło.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *