Piosenki – do czytania i słuchania

Piosenki – do czytania i słuchania

Pamiętam to jak dziś. Mijały trzy lata od Historii Podwodnych. Od tychHistoriiPodwodnych, grającego kamienia milowego. A przed nim był Klaus Mitffoch, nie kamień, lecz cała góra milowa. Dłuuuugie trzy lata. W trakcie których z żółtodzioba nieuchronnie zmieniałem się w maturzystę. Ktoś powiedział, że jest. Popędziłem do empiku. (Chyba jedyny wtedy sklep z płytami w mieście.) I jeszcze był! (Czy znacie to uczucie, że jeszcze płyta w sklepie jest, bo może jej w ogóle nie być i nie będzie szans, żeby ją mieć?) Kupiłem. Parę godzin później wiozłem ją PKSem do domu, chroniąc wrażliwy winyl przed hordą robotników, z których nikt wtedy nie cenił pracy i nie przypuszczał, że można jej najzwyczajniej w świecie nie mieć. Okładka jakaś taka bałaganiarska, ale wesoła, kolorowa, a ten tytuł, to pewnie zgrywa – pomyślałem. Pamiętam swoją ekscytację, kiedy kładłem płytę na talerzu gramofonu. Pamiętam swoją minę, kiedy skończył grać ostatni utwór…

 

Minęło 25 lat od nagrania. 23 od tamtej chwili. Całkiem przypadkiem dowiedziałem się, że jest pierwsze wydanie na CD! Szybka kontrola cen wielu sklepach w Internecie. Zamówienie w empik.com. Najtaniej. Spokojny odbiór. Ale już niespokojnie wsiadłem do samochodu. Drżącymi rękoma rozpakowywałem karton. Emocje zupełnie takie same jak przed ponad 20 laty. Ale, ale, gdzie jest okładka? Co to ma być? A gdzie jest książeczka? Gdzie to wszystko, co płyta mieć P O W I N N A…

 

Nie po to kupuję CD, za cenę CD, żeby mieć niewiele więcej niż mp3.

 

Wzmacniacz się grzeje, dyskofon włączony, zaczyna grać…

 

Naprawdę? Tylko 38 minut muzyki?

 

Genialne i ponadczasowe jest to połączenie przesterowanej wiolonczeli i basu z tamburynem. Bomba najlepiej się ogląda, kiedy świeżo spadł, więc nie załamuj rąk gdy nadlatuje bomb.

 

Ach, jaka melodia grana na basie! Cały numer pulsuje, fankuje, groovi i klausuje trochę. Nie mów nie. Bo będę myślał, że nie. Kiedyś kupię parasol i tak jak wszyscy w szarym płaszczu zniknę w mgle.

 

Fałszuje, czy nie? Śpiewa, czy nie? Marszowo jakoś. A piątku nie ma i już niczym to nie grozi.

 

Minimalistyczna perełka. Wywiad będzie uczył swych agentów jak się cieszyć z twych wdzięków i że kiedy komuś sprytnie stanik zdjąć, tak bez użycia rąk to błąd. To wielki błąd Niewybaczalny błąd. Cały czas uważam, że wszyscy inteligentni mężczyźni idą do wywiadu.

 

Zaraz, zaraz, czy to ten sam post punkowy Janerka? Czy to jest… …przebój? Patrzcie jak się lata, gdy dupsko jest wolne od bata. Patrzcie jak się lata, kiedy stać cię na. Kolorowy odlot na Paragwaj. Albo tylko szary i byle gdzie.

 

Po latach dowiedziałem się, że „dziwnie roztargnione” = „paramilitarne” po ingerencji cenzury, ale szczerze mówiąc, w ogóle mi to nie przeszkadza.

 

Jutro będę z Tobą w Nowym Jorku, a dzisiaj jestem tu gdzie muszę być. Gdy wszystkie groźne delegacje stracą kiedyś orientację, to będę wtedy tam, gdzie ty. To jest koniec pierwszej strony? Taki jakiś taki? Przecież na koniec pierwszej strony wybiera się takie utwory, żeby się C H C I A Ł O włączyć drugą. No dobra, Janerka nie podlizuje się słuchaczom. Teraz trzeba podejść i położyć winyl drugą stroną na talerzu, nieśmiało opuścić igłę i… sam już nie wiem czego się spodziewać.

Nowa strona. Zaczyna się konkretnie. Bardzo konkretnie. Minął dzień. Prawie śpię. Gdy z boku słyszę – a sex! Jak ja rano mam wstać? Kiedy ja chcę coś zjeść, to ty chcesz znowu mnie związać… Dłużej tego nie mogę znieść. I bez kolacji nie chcę spać! Ja bez kolacji nie chcę spać! Bez kolacji. W końcu jakiś protest song! O tym, że…

 

Nie do wiary… Oto taki wesoły niewalczyk biednych, w którym nie ma nic o tym, że ktoś jest wredny. Na dodatek bezmyślnie stwarza się szanse, by niewalczyk nie wkraczał w żadne niuanse. A poza tym to wiesz. Niekoniecznie jest źle. Adres ciągle ten sam. Od piętnastu już lat. Pod tym samym adresem. Aż mnie starość rozśmieszy będę czekał na ciebie, będę czekał na listy – pisz. Najbardziej Klausowa konstrukcja na płycie. Salwa perkusyjna, akordowa gitara, przester w linii wokalu, solo na wiolonczeli, zmiany w rytmach, zadzior.

 

Ornamenty? Ozdoby choinkowe? Bach? Czy diabeł może być zbawiony? I co z tym karpiem począć? W ten dzień Ewa uspokaja świat, kończy rzeź i ogłasza święta. I biedni są, którzy nie sluchali jej. Ona wszystkich zapamięta. Wesołych świąt, od krwi zaś czystych rąk – życzy karp. Zbaw go Boże zbaw. W ten dzień Ewa uspokaja świat, kończy rzeź i ogłasza święta. A ja chciałbym tylko ostrzec was, że Ewa wszystkich zapamięta!!! Wesołych świąt, a z grzechu powstał ksiądz – syczy wąż. Zbaw go Boże zbaw.

 

Niby zgrzyt, ale jakiś taki ładny… A ja w rytmie serca szampanem piszę list.

 

Śliczne. Poezja jakaś? Gajcy? Ale przecież o żywych. Więc przełamane. Co noc myślę o Natalii. W dzień jestem trochę senny. No i skąd bym wiedzieć mógł, że mnie kochasz.

 

Wzruszające. Urodziny. I znowu minął rok. Życia mniej. Życia więcej. A nad ranem mgła gasi diament łzy.

 

I to już? Co to było? Ten tytuł to nie puszczone oko, to tak naprawdę? Pop, beatlesi, piosenka niezaangażowana? Dowcip? Wic? Odrzuty z sesji? Świetnie się bawili? Ale Leo dlaczego?

 

A tak naprawdę to głęboko ukryty smutek. Umarł perkusista. Cenzura wywołała piekłoJanerka stracił do niej serce. Wszystko było nie tak. Okładka zaginęła. A przez 20 lat nikt, włącznie z Janerką, nie chciał jej wznawiać. A z każdym kolejnym dniem stawała się bardziej legendarna. I coraz bardziej upragniona. I jest! Można ją kłaść pod choinki A.D. 2012.

Dlaczego? Np. dlatego, że pomimo nieistnienia w świecie cyfrowym, znam na pamięć prawie każde słowo z tej płyty. W tym wpisie zapisane kursywą.

Bo pomimo dwudziestoletniego nieistnienia, znam na pamięć prawie każdą nutę. I każdą emocję związaną z tą płytą. Bo wciąż wywyłuje ona emocje. Mieszane. Trudne. Ale szczere, prawdziwe i mądre.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Lech Janerka Piosenki (4.5/5)

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *