Stary pijaczek nagabujący mnie o zeta na piwko pod Pelcowizną za darowiznę odpłaca mi się zawsze tą samą prawdą życiową: „Kochana, pić, to trzeba umić!” 🙂 Patrząc na niego, nie sposób się z tym praskim filozofem chlania nie zgodzić, bo on z pewnością „pić umi” (choć nie wiadomo, jak długo jeszcze).
Za to wiadomo, że Muńkowi pić zakazano! A w każdym razie na koncertach. Minęło trochę czasu od słynnego pokazu walki lidera T’love z prawami grawitacji w trakcie występu w Pszowie (dzięki temu skandalowi to miejsce miało swoje 5 minut sławy!). Jeśli dobrze pamiętam, reakcje wielu ludzi na ten incydent były raczej pozytywne. Tego rodzaju popisy z reguły wzbudzają bardziej ogólną wesołość niż agresję. Jeśli zaś stają się udziałem znanych i uznanych, to czyni ich bardziej ludzkimi (cokolwiek to znaczy). Pamiętam przeróżne komentarze na forach internetowych, głównie o tym, że Muniek wpisał się w rockandrollowy standard, a niektórzy nawet uznali, że po takich ekwilibrystycznych wyczynach powinien śmiało startować w „You Can Dance”! 🙂 Słów oburzenia również nie brakowało, jednak większość głosów zdecydowanie łagodnie odnosiła się do muńkowej wpadki. I choć wydawać by się mogło, że już mamy pozamiatane, to nagle na jednej z witryn dostrzegłam link, pod którym Muniek przeprasza swoich fanów w porannym programie TVN.
To, co zobaczyłam, na początku mnie rozbawiło, potem zażenowało i ostatecznie zasmuciło. Bo ujrzałam, jak redaktorka Pieńkowska karcącym tonem zwraca się do starego rockendrolowca, który na TVN-owskiej kanapie wygląda jak uczniak. I siwy, prawie pięćdziesięcioletni chłop – choć jak zawsze uroczo sepleniący – przeprasza wszystkich od burmistrza miasta po panią Jadzię w spożywczaku. Tłumaczy się z tego, że owszem, bywał wcześniej alkohol na występach, ale to, co się zdarzyło tym razem, było poza jego kontrolą. I tak dalej i tym podobnie. Zastanawia mnie, kto zmusił Muńka do tego rodzaju kajanki w telewizorni? Zapewnienie, że T.Love ma nadzieję zagrać w tamtejszym domu kultury po kosztach technicznych, brzmiało jak źle opowiedziany dowcip na własny temat.
Cała ta heca z przepraszaniem i tłumaczeniem się (w dosłownym znaczeniu tego słowa) wyglądała karykaturalnie, jednak strach Muńkowy wydawał się być już mniej śmieszny. Może naraził się ważniejszym personom niż burmistrz Pszowa i stąd cały ten cyrk?
W związku z tą sprawą przypomniał mi się nadany wieki temu ekskluzywny wywiad z Keithem Richardsem dla polskiej telewizji, w którym to muzyk ze szklaneczką whisky odpowiadał na zadawane pytania, tracąc co chwilę wątek. Jego odpowiedzi właściwie niewiele miały wspólnego z treścią pytań. Częstotliwość zawieszeń Rollingstonsa była imponująca i w jakimś sensie rozczulająca. No i wyobraźcie sobie teraz, że na przykład dzisiaj Keith przychodzi do jakiejś TV, przeprasza za tamten incydent i obiecuje, że rzuci wódę, przestanie ćpać, a Stonesi zagrają w ramach przeprosin po kosztach podróży koncert w kongresowej. To by było coś!
Jakby był przycisk Like it to bym wcisnał 🙂
ps. Keith nie pamięta chyba 10 lat, Muniek 3 godzin, czy to jest właśnie TA różnica klas między najlepszym a lokalnym rock’and’rollem?
:-))) translator internetowy wytlumaczyl, ze rockandroll po polsku to -skala i rolka.
Zajebista pointa, cała ta afera, to jaja do kwadratu. 🙂
:))
Pod koniec lat 80-tych byłem na koncercie zespołu T.Love, wówczas mocno początkującego. W tymże czasie modne były, niedostępne u nas, fabrycznie podarte jeansy. Pan Zygmunt takie portki posiadał. Jako że była zima, w dziurach owych pojawiały się grubaśne, białe kalesony. I tak to już jest z tym naszym rodzimym rockiem. Tak czy owak, kalesony wylezą.
K…a, Dżizas, ja p…..ę! Rejs, Miś, Dzień Świra, a może… to Polska właśnie? Mało z krzesła nie spadłem. A gdyby Keitha TVN zapytało o to samo, usłyszeliby jedynie słuszne wyjaśnienie: „Well, man, eeeh, you know, eeeh, I don’t know, hehe, I mean I don’t know…”