LAID-BACK

LAID-BACK

Jest tak, że obudzony w środku nocy celem wydeklamowania listy ulubionych wykonawców, nie wymienię tego akurat nazwiska. Jest też tak, że łapiąc w pośpiechu płyty, bo właśnie płonie moja lepianka, nie zabiorę zapewne w pierwszym odruchu dzieł powyższego. Jednak od wielu lat obserwuję jego dokonania i z radością stwierdzam, że się nic w jego twórczości się nie zmienia. Poświęcę mu kilka zdań, by poznać mógł go ktoś. Zwyczajne to są dzieje.

Pewien Świetny Wokalista, który nigdy nic nie zrobił, by zostać Znanym Wokalistą, przyniósł kiedyś z wypożyczalni Digital (to były czasy!) płytę z szopem praczem na okładce i powiedział: „J.J. Cale to idol Claptona i Knopflera, przez wiele lat nikt nie wiedział kim jest i jak wygląda”. Świetny Wokalista miał skłonności do konfabulacji, ale ta deklaracja wówczas mnie zaintrygowała. Płytą ową była „Naturally” z 1972 roku.

„Wolę być częścią widowiska niż samym widowiskiem” – to motto Cale’a. Tak powstała legenda człowieka, dla którego muzyka była ważniejsza niż popularność. Odmawiał występów z playbacku w telewizji, twierdząc, że nie jest aktorem, tylko muzykiem. Nie wiem, ilu ludzi w środowisku muzycznym jest w stanie odmówić sobie przyjemności bycia celebrytą i oglądania się na okładkach kolorowych magazynów. J.J. Cale po ukazaniu się pierwszego singla klepie biedę i grywa w małych zadymionych salkach. Pewnego dnia włącza radio i słyszy swoją piosenkę „After Midnight” w wykonaniu Erica Claptona.

Carl Radle – gitara basowa jest od dłuższego czasu współpracownikiem Claptona. Grali razem w Derek and the Dominos. Kiedy Clapton decyduje się na karierę solową, zaprasza Radle’a do współpracy. Ów basista jest dobrym znajomym J.J. Cale’a i często opowiada o nim Ericowi, on to wręcza mu również płytkę z „After Midnight”. Kompozycja tak oczarowała mistrza gitary, że wybrał ją na pierwszy solowy singiel. Druga solowa płyta mistrza gitary – „461 Ocean Boulevard” jest hołdem dla stylu Cale’a.

Tymczasem bohater artykułu, po nagraniu „Naturally” wydaje następne płyty, rozwijając styl, który określa się jako laid-back. Jest to mieszanina country, bluesa, rock’n’rolla i cajun z charakterystycznym, opóźniającym rytmem. Jego lekki i oszczędny styl gry na gitarze i jego kompozycje w porównaniu z innymi wykonawcami wydają się bardzo proste, ale to oni (Clapton, Dire Straits, Lynyrd Skynyrd) inspirują się stylem Cale’a.

Jest wolnym artystą, nagrywa i koncertuje wtedy, kiedy ma na to ochotę, nie ulegając presji wydawcy i menedżmentu. Zwłaszcza, że Clapton wydaje następny singiel z jego piosenką – „Cocaine”, a Lynyrd Skynyrd nagrywają „Call Me the Breeze”. Będąc autorem, którego piosenki nagrywają znani wykonawcy, J.J. Może sobie pozwolić na kilkuletnie nawet przerwy w działalności muzycznej.

W 2004 roku Clapton zaprasza zespół J.J. Cale’a na festiwal Crossroads Guitar Festiwal, gdzie wspólnie stają na scenie. Kulminacją ich wzajemnej fascynacji jest nagrana w 2006 roku płyta „The Road To Escondido”. Album ten otrzymał nagrodę Grammy jako najlepsza płyta bluesowa.

Nie będę oceniał ani recenzował kolejnych dokonań J.J. Cale’a. Co mogę polecić? Zdecydowanie warto sięgnąć po wspomnianą „The Road To Escondido”, ostatnią „Roll On” i po którąś ze składanek. Pomocą służy http://www.jjcale.com/.

Eric Clapton/JJ Cale-Call Me The Breeze

J.J. Cale i Eric Clapton opowiadają.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *