To historia w zasadzie już legendarna. Poniekąd prehistoria, a jednak istotna dla rozwoju współczesnej muzyki.
Dawno, dawno temu powstał zespół Negativland. Nagrywał i wydawał eksperymentalne – niektórzy mówią awangardowe – płyty, częstokroć korzystając z techniki zwanej kolażem muzycznym. Dzisiaj określa się to samplowaniem i jest jednym z podstawowych „instrumentów” muzycznych przełomu XX i XXI wieku. Ale wtedy, dawno, dawno temu, nie było to takie oczywiste jak teraz. A już na pewno nie dla prawników grupy U2. Nie chce mi się pisać tego, co jest napisane gdzie indziej, więc przeczytajcie sobie streszczenie tej historii np. tu: http://en.wikipedia.org/wiki/Negativland#The_U2_record_incident. Polecam też film „R.I.P. a Remix Manifesto”, pokazywany na Planet Doc Review 2009.
Ale najpierw trzeba przesłuchać „Escape from Noise”. To pełnowartościowa płyta, która jest kwintesencją sztuki Negativland. Nie ma ani jednego słabego miejsca. Słuchaliśmy jej non stop z Julkiem i Rumunem przez cały ’88 rok, na zmianę z Zammla Mammaz Manna „The Mystery of Popular Music”. Od tamtej pory wiem dokładnie, ile stref czasowych było w Soviet Union, jakie potworne są skutki hałasu maszyn podczas oglądania Playboy Channel, którzy z artystów zamulili muzykę rozrywkową i skąd Amerykanie wzięli pomysł na stosowanie tortur muzyką w Guantanamo. Poznałem też siłę żółtego, czarnego i kwadratowego, a przede wszystkim usłyszałem „Christianity is stupid. Communism is good”. I wciąż mi się chce śmiać, kiedy tego słucham.
Z tym utworem wiąże się jeszcze jedna historia, wyprzedzająca nasze czasy o dobrych kilka dekad. Kiedy okazało się, że z powodów finansowych trzeba odwołać trasę koncertową, zespół wpadł na pomysł wydania oświadczenia prasowego, jakoby nie mogli ruszyć w trasę z powodu śledztwa, prowadzonego przeciw nim: http://en.wikipedia.org/wiki/Escape_from_Noise#Controversy. I nikt naprawdę nie mógł się wtedy spodziewać tego, co potem nastąpiło. Opowiada o tym płyta „Helter Stupid”.
„Escape from Noise” to muzyczne arcydzieło grupy Negativland. Tę płytę, trochę poniekąd concept album, można słuchać bez żenady i obciachu nawet dziś. I wciąż brzmi świeżo i inspirująco. Odnalazłem nawet jej fragment w którymś z remiksów Fatboy Slima, czyli odnalazłem próbkę z płyty wykorzystującej próbki. Czyż to nie znak naszych czasów, pretekst do rozmów o współczesnej kulturze przetrawiającej samą siebie? A że już podczas nagrywania płyty czuło się, że powstaje dzieło ważne, więc symboliczny choćby współudział w jej nagraniu wzięli m.in. The Residents, Jello Biafra, Fred Frith, Alexander Hacke i Jerry Garcia. Płytę kończy nieśmiertelne: „I wonder if this is the way to Escape from Noise”.
Do kolekcji płyt Negativland polecam też singiel „Guns”. Śmieszny i straszny zarazem.
A U2? Kilka lat później podczas Zoo Tv Tour sami wykorzystali mnóstwo próbek, cytatów i zapożyczeń. Mam ze trzy ich płyty, ale wciąż nie mogę się do nich w 100% przekonać. Ich koncert w W-wie był moim zdaniem nieudany. Po tym jak The Edge powiedział, że U2 nie mieli pojęcia o procesie sądowym wytoczonym przez ich prawników, już nie uważam ich za muzycznych faszystów mordujących przekraczających muzyczne granice twórców. I żyją długo i szczęśliwie.
Gwiazdki:
Negativland „Escape from Noise” (5/5)
Zammla Mammaz Manna „The Mystery of Popular Music” (5/5)
Negativland „Guns” (3/5)
Zespół U2 (1.5/5)
Leave a Reply