Mało kto ma u nas taką masowo-kultową pozycję jak G.C. A tak naprawdę to chyba nikt, nawet Niemen. Jak nie koncert ku pamięci, to płyta z kowerami. A całkiem niedawno trafiła do sklepów nowa publikacja, zresztą nie pierwsza w ostatnich latach. O ile jednak “Grzegorz Ciechowski. Wybitny artysta rodem z Tczewa” Jana Kulasa pisany był, jak się nietrudno domyślić po tytule, z pozycji fana, tutaj na szerszą wypowiedź zdobyła się osoba przez wiele lat związana z muzykiem prywatnie, co oczywiście nieco przemeblowuje akcenty w opowiadanej historii.
Sam tytuł dobrze streszcza punkt widzenia Małgorzaty Potockiej. Oczywiście nie była ona tak po prostu dziewczyną lidera sławnej grupy – wypowiada się z perspektywy osoby będącej w tym związku menadżerem, muzą, i wreszcie, co nie mniej ważne, również artystką. Dlatego też nie kryje własnych ambicji, których realizacja na pewno czasem cierpiała wskutek priorytetowego traktowania misji Ciechowskiego.
Podejście Potockiej do opowiadania historii ma plusy i minusy. Przekonująco wypada dość dokładnie nakreślony obraz pewnego swoich artystycznych wizji, ale trochę wycofanego w życiu prywatnym Ciechowskiego, czy w ogóle opisanie ich więzi, tego jakim partnerzy byli dla siebie oparciem. Z drugiej strony jednak nieco za dużo jest w książce „wyliczania”. Okej, jeśli ktoś lubi ciekawostki, dowie się, że para znała osobiście nie tylko ówczesną śmietankę szołbiznesu, ale również niektórych polityków (Jaruzelski, Kwaśniewski), tyle że nie wszystkie przytaczane historie i nazwiska zdają się tu cokolwiek wnosić. Zwłaszcza druga część książki, na którą składa się dziennik Potockiej, niezbyt wciąga – staje się trochę taką litanią w rodzaju “ten wyjechał, ta przyjechała, z tymi poszliśmy na zakupy – tutaj Paryż, tam Berlin, a między nimi Nowy Jork”. Początek, czyli długi wywiad, czyta się znacznie lepiej i jeśli ktoś chce po prostu więcej wiedzieć o tytułowych bohaterach, nie będzie chyba rozczarowany.
Oczywiście osobna kwestia przy tego typu publikacjach to sprawy prywatne. Potocka opowiada o chwilach dla niej pięknych, ale też o zazdrości, zdradzie i generalnie dość toksycznych układach. Trzeba jej oddać, że nie atakuje specjalnie ostro kobiety, dla której zostawił ją Grzegorz (podkreśla jedynie, że nigdy nie wierzyła w ich intelektualne porozumienie), dostrzega też swoje winy i błędy. Nie zmienia to jednak faktu, że – jak widać w mediach – dla niektórych osób książka i sam jej tytuł są lekkim nadużyciem: ostatecznie opisywane wydarzenia dotyczą tylko części życia Ciechowskiego, zaś sama Potocka nie została nawet nigdy jego żoną (a miał żonę nie tylko przed tym związkiem, ale i po nim). Szczerze mówiąc niespecjalnie zajmuje mnie kwestia czy wspólne życie bez sakrametu znaczy mniej niż małżeństwo, z pozycji czytelnika sytuacja jest dość prosta: książka się ukazała, więc z uwagi na temat poszedłem ją kupić. Dostałem mniej więcej to, czego się można było spodziewać i dlatego specjalnie nie narzekam.
Ale jeśli ktoś szuka objawień i duchowych uniesień – lepszy jest jednak Bułhakow…
…a jeśli skandali – biografia Nixona.
„Obywatel i Małgorzata” – Małgorzata Potocka, Krystyna Pytlakowska, wydawnictwo Czerwone i Czarne
Chyba jesteś jedyną osobą, która nie zjechała tej książki (nie licząc wydawców i przyjaciół pani Małgorzaty).
http://anjapisze.wordpress.com/2013/10/31/bylam-kobieta-dla-wodza-rozmowa-z-malgorzata-potocka/