St. Vincent. Po prostu.

St. Vincent. Po prostu.

Sam już nie wiem od jak dawna zbierałem się do napisania tego tekstu. Coś tam zawsze wypadało, albo za bardzo kombinowałem, wymyślałem i na tym się kończyło. Postanowiłem więc napisać coś bez kombinowania, o świcie, w pół godziny. Choć, jak zazwyczaj, pewnie poniewczasie…

Od dwóch miesięcy z okładem słucham właściwie albumów tylko jednej artystki. Annie Clark, tak się kobieta nazywa. Pseudonim sceniczny St. Vincent. Jestem pod ogromnym wrażeniem. W ostatnim czasie nic lepszego mnie w muzyce nie spotkało. Słucham i oglądam. Oglądam i słucham.st_vincent2

Kawałki… ma niesamowity talent do ich pisania. Nie za łatwych, nie przyciężkich. Są kobiece, ale nie za miękkie. Idealnie trafiają w moje, nazwijmy to, potrzeby. Czy w oczekiwania muzyczne innych? Nie wiem, nie obchodzi mnie to. Raczej.

Gitara… Przyznam, że już dawno nie słyszałem nikogo, kto tak czuje ten instrument. Nie mam tu na myśli jedynie umiejętności szybkiego przebierania palcami, choć to dziewczynie wychodzi naprawdę nieźle. Nie mnie oceniać, czy jest wirtuozką, ale potrafi wydobyć z gitary zdecydowanie coś więcej, niż dźwięki. Stosuje różne techniki – raz szarpie struny kostką innym razem palcami, często młotkuje. Nie przynudza jakimiś rozbudowanymi solówkami i zbędnymi ornamentami. Jej gra jest swobodna, niewymuszona, przyciąga uwagę i ma indywidualny styl. Gdybym miał scharakteryzować go tylko trzema słowami, byłby to: kreatywność i inteligencja.

Jedno jest pewne St. Vincent nie należy do grona artystek, często zresztą znakomitych, dla których gitara jest głównie wizerunkowym dodatkiem.

st-vincent_3Aranże… No są świetne. Zarówno w wersji bardziej akustycznej, jak i elektro. Nie wiem, czy to głównie zasługa i pomysły Annie, czy odpowiednio dobranych muzyków. Tak, czy siak wchodzę. Bez mrugnięcia okiem. Może to i było gdzieś już grane. Wszystko już było.

I na koniec… „Ona jest zjawiskowo piękna”. To słowa mojej żony, Magdy. Nie wypada mi się z nią nie zgodzić.

Oczywiście w ciągu tygodni, kiedy nie mogłem się ogarnąć z tym tekstem, prawdopodobnie zdążyła już ją poznać cała Polska. Nie wiem, nie słucham radia. Jeśli przypadkowo jest jeszcze ktoś, kto nie kojarzy, niech posłucha. Warto.

Zagra w tym roku na Openerze. Ostatni raz byłem tam jeszcze jako młodziutki chłopak. Przed czterdziestką. Chyba znowu wpadniemy z Magdą. W końcu się w niej zakochała…

Kilka próbek:

Tu macie minikoncert sprzed paru lat. Moje ulubione kawałki: 2 i 5, choć…

A tutaj kawałek z sesji w 4AD

Solo…

…i w duetach. Z Davidem Byrne’m (nagrali wspólny album) i zrobili trasę.

i Andrew Birdem

Sporo tego… 😀

 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *