Werchowyna koncert: Aula Politechniki Warszawskiej, 26 lutego 2013

Werchowyna koncert: Aula Politechniki Warszawskiej, 26 lutego 2013

„Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie; do takich bowiem należy królestwo Boże” – chyba każdy z nas, mieszkających w Polsce, przynajmniej raz w życiu słyszał te słowa.

Ale czy kiedykolwiek zastanawialiście się, co one tak naprawdę oznaczają? Dlaczego znalazły się w Biblii? W opisie rewolucyjnych czynów i słów Jezusa? Czyżby współcześni Chrystusowi uważali, że w dzieciach mieszka samo zło wcielone, że dzieci skazane są na potępienie, wieczny ogień i w zasadzie, aż do osiągnięcia pełnoletności należy trzymać je w odosobnieniu? Taki wyrok, zasądzający 18 lat kary za grzech pierworodny Adama i Ewy? A po 18 latach amnestia (można oczywiście po 10 latach odbywanej kary zacząć starać się o wcześniejszą, w przypadku dobrego, karnego zachowania może wystarczy 15 lat).

Naoczny świadek tych słów, ewangelista Marek w swoim dziele w rozdziale dziesiątym (1-17) napisał:

„1 Wybrał się stamtąd i przyszedł w granice Judei i Zajordania. Tłumy znowu ściągały do Niego i znowu je nauczał, jak miał zwyczaj (…) 13 Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. 14 A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. 15 Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego”. 16 I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.”

A więc spróbujmy sobie wyobrazić tę scenę. Jezus zdecydował się na publiczne wystąpienie, oświadczył, że każdy może przyjść do niego i zachęcone sławą, poprzednimi spotkaniami, a zapewnie stworzonymi wydarzeniami na ówczesnym Facebooku tłumy przybywały: dorośli różnej maści, mężczyźni, kobiety, małżeństwa i związki partnerskie, wierni, niewierni, faryzeusze i wyznawcy, niektórzy sami, a niektórzy z dziećmi.

Dzieci jak to dzieci. Mają swój nieskrępowany tym, co wolno, a czego nie powinno się robić na publicznych występach Jezusa świat. Więc zachowywały się zapewne tak, jak zachowują się dzieci: spontanicznie, energetycznie, radośnie. Zwłaszcza te niespełna trzyletnie, czy niespełna roczne nie przejmowały się za bardzo prośbami dorosłych, aby siedziały nieruchomo w jednym miejscu przez godzinę i nie były skłonne zacząć się zastanawiać, czy ktoś w ogóle dał im prawo do bycia w tym miejscu…

Zmęczyło to uczniów Jezusa, którzy, zapewne z dobrych pobudek, bo w końcu Mistrzowi należy się szacunek i wymagane wśród tłumów skupienie w odbiorze Jego słów, postanowili dzieci usunąć ze spotkania. Niech w końcu zapanuje spokój i porządek. Po co nam biegające dookoła Jezusa dzieci. Nawet jeśli nie wydają żadnego hałasu, to tylko przeszkadzają. Niech sobie idą gdzieś daleko od Jezusa, w kąt, jeśli już w ogóle muszą tu być.

Jak zareagował Chrysus, wszyscy wiemy.

Natomiast Werchowyna jest większa od Jezusa.

Im dzieci przeszkadzają.

Pamiętajcie zanim się wybierzecie na ich koncert.

4 komentarze to “Werchowyna koncert: Aula Politechniki Warszawskiej, 26 lutego 2013”

  1. Zermena pisze:

    well…
    cogra.pl – Misja
    muzyka jest najważniejsza

    Ciekawe. Ale dla autora tego artykulu nie muzyka jest najwazniejsza. Bo inaczej nie dziwilby sie ludziom, ktorzy przyszli na koncert i chca sluchac jej w skupieniu, anie widziec i slyszec szalejace dzieciaki.
    One maja na to swoje miejsca i tam niech sie bawia.

    Pachnie mi to „wychowaniem bezstresowym” 🙂 – a to znaczy po prostu ZŁYM.

    W Werchowynie jest i terapeutka dfziecieca i wielu dobrych, troskliwych rodzicow, nawet dziulajacych na rzecz wspierania innych w tym wazny zadaniu. Robia, co sie da, by dzieci byly
    przez doroslych traktowane z miloscia i szacunkiem.
    Ale by dobrze byly wychowane – umialy własnie po chrzescijansku kochac i szanowac bliznich – trzeba uczyc je wlasnie tez szacunku dla innych.
    „Beztresowemu” czyli bezSENSOWNEMU wychowaniu i kultowi dzieci kosztem nieprzestrzegania granic innych ludzi,
    ktorzy tez maja prawa m.in. wysluchania koncertu – mowimy stanowcze NIE.

    A z Jezusem porownanie – sorry, ale wrecz idiotyczne.. Mowimy dzieciom – przyjdzcie i bawcie sie z nami, kiedy jest na to czas i miejsce.
    Jezeli Pan w ten sposob nie traktuje swoich dzieci, to tylko wypada wspolczuc. Niestety – najbardziej IM.

    • tenpawlak pisze:

      1. muzyka jest najważniejsza, również dla dzieci
      2. zarzuty dotyczące osoby (a nie poglądów) pominę, bo żenada
      3. jak widać tekst nie został zrozumiany, ale cóż z założenia zabiegi retoryczne, które są zastosowane w tym wpisie wymagają samodzielnego wyciągania wniosków, to może podpowiem: uczniowie Jezusa też mówili dzieciom: nie ten to czas i nie to miejsce
      4. a od moich dzieci proszę się trzymać z daleka włącznie z wyrazami współczucia
      5. chce Pani dyskutować to proszę zrozumieć to, co napisane i dyskutować z tym, a nie ze sposobem, w którym wychowuję swoje dzieci, o którym Pani NIE MA ZIELONEGO POJĘCIA

  2. asdf pisze:

    Do autora artykułu:
    Zapytam prosto, wręcz infantylnie: Co ma piernik do wiatraka??

    • tenpawlak pisze:

      Odpowiedź nie jest trudna. Wystarczy pomyśleć. – W wiatraku robi się mąkę, a z mąki pierniki.

Skomentuj tenpawlak Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *