ANALFABET TOTEMA – E

ANALFABET TOTEMA – E

Eeeee opadające, czyli od wyższej nuty do niższej – to wtedy jak na przykład słyszę Bajm, KombII, czy inne tym podobne (po)twory.

Eeeee wznoszące, czyli takie modulowane bardziej (nisko, wysoko i znowu nisko) słychać rzadko w moim wydaniu, bo oznacza zachwyt i podziw. Pochwalić się muszę jednak, że ostatnio mi się zdarzyło kilka razy. Napiszę o tym, ale przy okazji innych liter.

 

Edyta Bartosiewicz – jest w literce E zamiast B, bo się o niej przy B zapomniało. Sama zainteresowana zresztą ciężko nad tym zapomnieniem pracowała. Za E oprócz pierwszej litery imienia przemawia jeszcze kategoria, w której klasyfikuje się Edyta – Ekstraklasa.

Emu – tytuł nudnej płyty nudnego zespołu jakim jest Varius Manx. Nudna płyta rozpoczęła cykl nudnych płyt, których trzyliterowe tytuły zaczynały się na literę E. Świadczy to o niezwykłym polocie i kreatywności zespołu. Niestety płyta End nie zakończyła cyklu, na co bardzo liczyłem.

EMI – ważna część Imperium Zła. Imperium tak zawyżało ceny płyt, aż samo uwierzyło, że one muszą być koszmarnie wysokie. Na szczęście przyroda sama eliminuje wynaturzenia.

Ewaryst – pan, który grał na tubie w orkiestrze strażackiej prowadzonej przez mojego wujka. Jego hardkorowe imię, wielgachny nochal i jeszcze większa tuba wpłynęły znacząco na moje wyobrażenie muzycznego idola.

Echoes – muzyczne spagetti w wykonaniu Pink Floyd. Dla miłośników tego dania wyjątkowo dobrze doprawione, pożywne i smaczne. Dla reszty niestrawne.

Eurythmics – chłop i baba o urodzie alternatywnej do ideału. Część etosu ejtisowego (patrz poniżej). Zespół tworzył i wykonywał piosenki, które mnie lekko uwierały w uszy, dlatego nie słuchałem.

Ejtis – moda na lata 80 ubiegłego wieku. Polega na uwielbieniu dla sztucznych – plastikowch piosenek, sztucznych – papierowych idoli i prawdziwego biustu Sabriny. Nie lubię tej mody, ale prawdę bardzo cenię.

Eagles – wielka gwiazda za oceanem, przed oceanem raczej umiarkowana. Znana głównie i często jedynie z piosenki o hotelu. Szkoda, bo to bardzo dobry zespół także poza hotelami.

Eltron – kto bawił się muzyką rockową 20, 25 czy 30 lat temu musiał zetknąć się ze wzmacniaczem tej firmy. Nadawał się świetnie jako podstawka na kratę piwa i głównie do tego. Posiada status sprzętu kultowego.

Electric Light Orchestra – zespół wykonujący proste i melodyjne piosenki, które dzięki orkiestrowej aranżacji sprawiały wrażenie ambitnych. Przy pomocy tego temu zabiegu można było się spokojnie przyznawać do sympatii dla zespołu, nie narażając się na oskarżenie o słuchanie tandety.

Elton John – długo czekał, żeby urosnąć na tyle, by dostawać nóżkami do pedałów fortepianu. Gdy to już się stało, zaczął produkować przeboje z prędkością karabinu maszynowego. Koledzy go zawsze lubili, bo mimo że taki sławny, to nie podrywał im dziewczyn.

Enter Sandman – piosenka zespołu Metallica, która prawdopodobnie by była o wiele większym hitem, gdyby nie to, że Metallica skończyła się na Kill ‚Em All.

Elektryczne Gitary – zespół, który założył pewien lekarz neurolog, żeby całkiem nie zwariować. Panowie wykonują miejski folklor, który ma tą przewagę nad resztą folkloru, że nie jest wiejski.

Exodus – płyta Boba Marleya z roku 1977. Dzieło to jest tzw. Płytą Wyjścia (Płyty Gatunku zostały wydane przez Boba wcześniej). Wyjść się niestety nie udało, bo po nagraniu wszyscy byli mocno upaleni i musieli zostać.

Europe – szwedzkie pudle, które dzięki pewnej zagrywce na syntezatorze stały się popularne na całym świecie. Moda na pudle przeminęła, a Europe stara się wmówić wszystkim, że jest i zawsze był pitbullem.

Estrada – miejsce pracy ludzi „szoł biznesu”. Różni się od miejsca w którym ja pracuję, że nie da się na niej przysnąć podczas wykonywania obowiązków zawodowych.

Etylowy alkohol – C2H5OH. Temat poruszany przy okazji innych liter, ale zawsze miło do niego powrócić, dlatego prezentuję tylko wzór chemiczny.

Emerson Lake & Palmer – uparli się kiedyś, by połączyć muzykę klasyczną i rockową. Ogólnie wychodziły z tego koszmarki, ale parę zacnych utworów też by się w ich repertuarze znalazło.

Ekstaza – sympatyczne zachowanie stadne publiczności na widok ulubionego zespołu. Popularne w latach 60, działało tylko w jedną stronę. Zespoły nie wrzeszczały i nie wyrywały sobie włosów na widok publiczności.

Everybody Need Somebody To Love – piosenka mająca w sobie tyle energii, co porsche Wojewódzkiego, grupa przedszkolna z ADHD i arsenał atomowy Korei Północnej razem wzięte.

Eleanor Rigby – jedna z najsmutniejszych piosenek świata. Aby nie skończyć samotnie jak Eleonora odejdę teraz od komputera i przez resztę dnia zajmę się budowaniem relacji międzyludzkich.

<<< Poprzednia litera

Następna litera >>>

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *