Fatalny nastrój po półrocznej zimie. Frustrujące wieści ze świata. Fala zwolnień w pracy. Feralny dzień – nie wiadomo kto właściwie miał rację… Finał. Czas na literę F
Felicjan Andrzejczak – Wokalista, który rzęził ostatkiem sił piosenkę o Jolce Jolce. Jak silnik rzęzi, to niedługo pożyje i tak też stało się z żywotem scenicznym Felicjana.
Fender – Gdy byłem młody uważałem, że gitarzyści dzielą się na tych co grają na Fenderach i tych co grają na Gibsonach. Bogiem był każdy z nich, kto posiadał Fendera Stratocastera. Pewnego dnia ujrzałem ten instrument w rękach Skawińskiego Grzegorza i mi przeszło.
Foster The People – Pop rock, to dziedzina, w której naprawdę nie da się już nic oryginalnego wymyślić. Chyba, że pojawia się nagle trzech chłopaków, którzy powiedzą, że są indie i już się lepiej słucha.
Fletwood Mac – Dwaj panowie plus dodatki. Dodatki nawet ważniejsze od tych panów. Najbardziej amerykańska grupa Ameryki. Mimo czynionych poważnych wysiłków, nie mogę przestać być fanem tej grupy.
Folk – Salonowe określenie wiejskiej muzyki. Ekstremalni wyznawcy muzyki folk znani są jako folksdojcze.
Franz Ferdinand – Rewelacyjna nazwa. Sam bym się tak nazwał, gdyby nie to, że już nazywam się inaczej. Muzyka grupy już tak mnie nie powala, ale nazwa – prima sort.
Fanclub – Sekta pryszczatych nastolatek oddających hołd wybranemu idolowi. Najbardziej zdeterminowana z nich często zostaje po latach jego żoną i potem żałuje swojej determinacji.
Fusion – Wynik wspólnego zamiłowania do drinkingu i używkarningu muzyków różnej proweniencji. O ile razem imprezuje się nieźle, o tyle mieszanie w efekcie nigdy nie wychodzi na zdrowie.
Formacja Nieżywych Schabuff – Ścieżka kariery od zapatrzenia w The Residents po zapatrzenie w Papa Dance. Wyrazy współczucia. Tu akcent cogra.pl.
Foo Fighters – Niby wszystko gra. Człowiek legenda, świetni muzycy, czad, radiowe hity. Brak jednak tego „czegoś”, co zabrał ze sobą na tamten świat Wiadomokto.
Figaro – Barokowy freak, mieszacz i ogólnie niezły model. Dawni herosi pop music poświęcili mu kilka arcydzieł. Jeden z nich zdaje się nawet pił na jego weselu.
Free – Jedni z Wielkich. Były szanse na bycie jednymi z Największych. Szkoda.
Free Jazz – Muzyka sprawiająca radość wyłącznie jej wykonawcom.
Frusciante John – Sfrustrowany Jaś irytuje mnie swoim falsecikiem i nudnymi płytami, które ponoć nagrywa, by opłacić dealera. Najmądrzejszym ruchem Jasia było opuszczenie Red Hot Chilli Peppers, wreszcie mogę ich znowu słuchać.
Feel – Jeden z arcypopularnych zespołów, których nie słyszałem i z tego powodu nie mogę się do nich przyczepić. Być może to nawet wielka kapela jest!
Festiwale – Kiedyś były dwa duże w Sopocie i Opolu, na których wystąpienie było dla artysty zaszczytem i dwa mniejsze w Kołobrzegu i Zielonej Górze, będące synonimem obciachu. Teraz festiwali jest dużo. By zaistnieć trzeba być co najmniej Mandaryną.
Flea – Wierci się, tańczy, stepuje, podskakuje, robi miny, a przy tym jak gra!
Faith – Środkowa część ponurej trylogii The Cure. Słucham, by się utwierdzić, że inni mają jeszcze gorzej. Zdecydowanie poprawia mi nastrój.
Fatalista Kubuś – Hippisowaty luzak, wyznawca filozofii „Don,t worry, be happy”. Na swój sposób jednak autorytet.
Fugazi – The boys are back in town!!!
Leave a Reply