Dla przyjemności

Dla przyjemności

Zdarza się przecież, że artyście bezkompromisowemu przyjdzie do głowy, by nagrać płytę dla przyjemności. Swojej lub słuchacza. Tak podpisała swoją płytę “Ship of Fools” grupa Tuxedomoon. Pamiętam jak ortodoksyjni guru muzyki ze sceny Leslau & Ciechocinek wyśmiewali wszystkich, którzy z dumą nieśli ten krążek pod pachą wychodząc ze sklepu muzycznego. (Ta płyta miała swoją polską edycję w wytwórni Pronit). Dziś jestem prawie pewien, że bardziej szkodząc, niż popularyzując dobrą muzykę. Jednak lepiej było słuchać Tuxedomoon w tej przystępnej wersji, niż nie poznać ich wcale.

Eksplorując przy okazji najnowszej płyty zespołu VOŁOSI wydawnictwa Unzipped Fly Records poznałem płytę Wojtka Traczyka pt. “Dziękuję, Dobrze”

Już sam tytuł wywarł na mnie wielkie wrażenie. Bardzo kulturalnie wyprostowany środkowy palec. Ekstrawertycznie introwertyczny i krzyczący ciszą. Lubię takie oksymoroniczne konstrukcje. Z ciekawością włożyłem płytę do odtwarzacza i moim uszom objawiła się inteligentna, piękna muzyka nagrana i zagrana dla przyjemności wyrafinowanego słuchacza.

To piosenki zdekonstruowane. Nie umiem podać innego przykładu jak rozsypanie dźwięków i melodii, które na swoich dwóch płytach robiła Dani Siciliano. Np. w tym coverze Nirvany:

Dani Siciliano to takie moje odkrycie, które kiedyś namiętnie słuchałem na płycie “Slappers”. Kupiłem dla okładki Dani_Siciliano-Slappers

i nie zawiodłem się (owszem wytwórnia !K7 była ubezpieczycielem tej decyzji).

W “Dziękuję, Dobrze” znajdziecie wszystko, co najlepsze: antypopularne aranże, kontrlizusowskie melodie i przeciwprzymilne brzmienia. Na dodatek nie elektroniczne, tylko akustyczne z założenia. 30 parę minut czystej przyjemności. Dwubiegunowej, maniakalno-depresyjnej, anhedonicznej, powstałej pod przymusem mówienia, komponowania, grania.

A że autorem tej płyty jest wybitny muzyk, to płyta z tą muzyką ociera się o wybitność.

Ociera się, bo mam jedną zagwozdkę. Wojtek Traczyk nie jest wielkim wokalistą i nie dysponuje głosem, który dorównałby jego muzyce. Czy lepiej więc by było gdyby ktoś na tej płycie naprawdę zaśpiewał? Czy też te szlachetne i magnetyczne skądinąd zmagania wokalne są jej zaletą? Być może autentyczność i szczerość wypowiedzi artystycznej jest w tym wypadku wartością większą, niż perfekcja wykonania. Być może większym fałszem byłoby, gdyby ktoś inny niż Wojtek Traczyk zaśpiewał piosenki Wojtka Traczyka. Być może osobistość tych piosenek nie zniosłaby obecności w nich nikogo innego, niż Wojtek Traczyk.

I takiej wersji się będę trzymać. W końcu ma być przyjemnie. Jest Dziękuję, Dobrze.

Dziekuje Dobrze

Wojtek Traczyk “Dziękuję, Dobrze” (4.5/5)

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *