One more cup of coffee

One more cup of coffee

Nie zamierzam tutaj tłumaczyć, na czym polega fenomen pt. Bob Dylan, bo dalibóg nie wiem sam. Może być, że chodzi o fajne piosenki… Po prostu przechodzę kryzys woli, jeśli chodzi o stawianie sobie pytań, a zwłaszcza odpowiadanie na nie. Bo na ogół chociaż jest coś (a nawet ktoś, jak w tej piosence), czego możesz dotknąć, to bardzo jest to nierównoznaczne z pojmowaniem. Zbliżasz się, a to tylko wydaje ci się, że się zbliżasz. Gadasz sobie linią melodyczną ozdobioną arabskimi figurami, ale gadasz, proszę pana, do oceanu. Możesz zamówić sobie kolejną kawę, a potem ruszyć powolutku w dół, taka twoja rola, epizod raczej.

Tyle tytułem tryskającego radością wstępu. Przegląd coverów zacznijmy od oryginału.

Bob Dylan One More Cup of Coffee Valley Below

W przypadku tej piosenki akurat nie jest tak, że oryginalna wersja zmiata wszystkie inne niczym Screamin’ Jay Hawkins konkurencję. Może Dylan tak ma, że im więcej melodii w linii wokalu, tym gorzej. Nie wiem. Ale tak mi to wszystko umiarkowanie współgra – główne śpiewando, chórki, smyk. Potrzeba mi było jakiejś bardziej spójnej aranżacyjnie i wykonawczo wersji…

…i znalazłem na „Dreamland” Roberta Planta. Percy ma tę przewagę nad Dylanem, że nie musi się bardzo starać, żeby nadążyć za linią melodyczną, więc cała para może pójść w interpretację i klimat. A to już nie jest ten Plant z lat siedemdziesiątych – to Plant wyciszony, skoncentrowany, mistrzowski w tym wykonaniu. Plus świetny zespół, bez problemu łączący arabeski, rocka i elektronikę i budujący nieziemski klimat.

Prościej się nie da. Ale lepiej – też trudno.

Najlepszym kobiecym coverem tej piosenki jest nigdy nie nagrany cover PJ Harvey. Tak sobie myślałem, dopóki nie usłyszałem głosu Frazey Ford. I teraz już nie jestem pewien, czy wolę drapieżne, de profundis wykonanie PJ, czy to melancholijne Frazey. Wybieram Frazey z uwagi na fakt, że nie mogę zamieścić linka do wersji PJ.

Piątym coverem mógłoby być wykonanie Erica Burdona albo Nutz, ale aż tak mnie nie rzuciły na kolana – kto ciekawy, niech sprawdzi. Ja wolę dorzucić kubek kawy zupełnie nie na temat, ale za to jaki aromat. I w drogę, w dolinę…

 

 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *