Przypnij to u siebie w duszy

Przypnij to u siebie w duszy

Odkrycie.

Zaskoczył mnie. I to taki staroć.

Może i Ciebie też. Posłuchaj.

Wracam któregoś dnia z polowania do jaskini, w której mieszkamy. Rzucam zdobyte mięso. Znowu się udało. Maczugę odkładam w kąt. Dzieciaki wrzeszczą uważając, że bez krzyku nie ma zabawy, a żona zmęczona codzienną orką leży na skórze z mamuta i słucha muzyki, którą sobie na ukojenie kupiła.

Już przy pierwszych usłyszanych dźwiękach pomyślałem: dobre–ciekawe–kto–to.

Dobre aranże, dobra produkcja, dobra muzyka, dobre teksty, dobre granie, dobre śpiewanie.

I to wszystko niepodobne do niczego co znałem wcześniej. Nadstawiłem ucha. Nic rewolucyjnego, ale dużo intrygujących i uzależniających dźwięków. No i jeszcze te teksty. Kobiece. Nie jakieś tam unisex, dziewczęce czy laseczkowe. Pisane przez kobietę, która na swojej drodze artystycznej stykała się z wielką poezją i sztuką. I jakoś to czuć.

Oczywiście to tylko piosenki, ale dotykające absolutu piosenkowego, gdzie jest sens i rym i rytm i metafora i prawda zwyczajnego życia.

Katarzyna Groniec. Do tej pory kojarzyła mi się z musicalami i manierą wrocławskiego przeglądu piosenki aktorskiej. Manierą, gdyż z całym szacunkiem do pani Groniec, porównując choćby Amsterdam w jej wykonaniu, a w wykonaniu Brela, to widać, że warsztat i owszem ma, ale bezduszne to i nieszczere.

Ciary za to przechodzą: Jacques Brel Dans le Port D’Amsterdam

Aż tu nagle siódma płyta jak później wyczytałem – pełnowartościowa sztuka.

Nie zaskoczyło mnie to, że Groniec umie śpiewać. Odkryłem, że ma o czym. I to swoimi słowami!

Nie zaskoczyło mnie, że Wojciech Waglewski napisał dla niej piosenki. Cudownie było nie znaleźć w nich “waglewszczyzny”, która np. zepsuła płyty Antoniny Krzysztoń i Raz, Dwa, Trzy.

Bardzo wrażliwa i zadziorna ta płyta jest. I tę wrażliwość i zadziorność pokochałem. Swoją kobiecą częścią osobowości. A tą męską częścią – ją podziwiam i się jej trochę boję. Siła jest kobietą.

Dla pań – lektura obowiązkowa. Ku pokrzepieniu serc i ducha. Dla facetów – również. Facetów – mówię.

I uprzedzam uprzedzonych: Katarzyna Groniec nie brzmi na niej jak Katarzyna Groniec. To moim zdaniem jest bardzo dobra wiadomość. Również dla fanów KG.

Lepiej później odkryć tę płytę, niż wcale. Oczywiście cała jest w necie. Ale warto ją mieć w postaci nieskompresowanej do mp3. Dobra popowa produkcja. Na poziomie topowym.

To tyle motyle. Wracam do dżungli.

 

Katarzyna Groniec, Pin-up Princess

pin up princess

(5/5)

 

No Responses to “Przypnij to u siebie w duszy”

Trackbacks/Pingbacks

  1. Strugał Strug razy kilka | - […] produkcji Miasto Manii. A najlepsze efekty daje taki konglomerat jak na płycie Katarzyny Groniec Pin-up Princess. Muzyka i granie:…

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *